wtorek, 3 września 2013

ROZDZIAŁ XI

- Yyyy... Poplamiłem ją winem.
- Winem?
- Tak. Kath uczyła mnie, że facet powinien proponować wino.
- Klaus? Co tutaj robisz?
- Czekam na ciebie. Czemu bluzkę masz ubraną na lewą stronę?
- Ups...
- Katherine! Zdradziłaś mnie? Jak mogłaś?!
    Klaus wziął szybko gałąź i wbił ją w brzuch Kath. Zgięła się w pół. Wyjęła gałąź i rzuciła ją za siebie.
- Toby, będziesz tak miły i zaprosisz mnie do środka?
- Nie rób tego! Zamknij drzwi. Jeśli tego nie zrobisz, zabiję nas. Wiem, że nie boisz się śmierci, ale ja się boję! - Katherine krzyczła, patrząc na chłopaka. buzka była już we krwi.
    Toby szybko zamknął drzwi i pomógł Katherine wejść z powrotem do salonu.
- Jeszcze tu przyjdę! - usłyszeli oddalający się głos Klausa.
- Mówiłaś, że się nie dowie!
- Nie wiedziałam, co robię! Nie myślałam jasno. Nigdy nie zdradziłabym Klausa!
- To, że nie myślałaś jasno, to nie znaczy, że go zdradziłaś. On też jest wampirem?!
- I to nie byle jakim. Jednym z pierwszych - uspokoiła się, chociaż nadal trzymała się za brzuch. - Przyniesiesz mi ręcznik?
- Okej. Zaraz mi wszystko opowiesz - Toby skierował się do łazienki, która znajdowała się niedaleko kuchni. Kiedy wrócił, w ręku trzymał niebieski, czysty ręcznik. - Proszę - podał jej ręcznik.
- Mam ci opowiedzieć o Klausie?
    Toby w odpowiedzi pokiwał twierdząco głową. Kath wycierała bluzkę i brzuch, kiedy opowiadała.
- To zacznę tak. Klaus i jego rodzina, to rodzina pierwotnych, czyli inaczej pierwszych. Jeszcze inaczej mówiąc to jest pierwsza rodzina wampirów, nie licząc ich matki, która jest czarownicą.
- Pierwsze wampiry... - powtórzył. - Czarownica... Wilkołaki też są?
- Yhymm... Klaus jest najpotężniejszy, bo jest dokładniej hybrydą, czyli półwampirem i półwilkołakiem.
- A inni są tylko wampirami?
- Tak. Po prostu jego matka zdradziła ojca z wilkołakiem... Dlatego jest hybrydą.
- A jakim cudem wychodzicie na słońce?
- Ja i inne wampiry musimy nosić pierścienie z lapis- lazuli. Tylko pierwotni nie muszą.
- Ahaa... A trumny, czosnek?
- Zmyślone.
- A ty i Elena naprawdę jesteście siostrami?
- Nie. Ona jest moim sobowtórem.
- Dziwny jest ten świat. Dużo jest wampirów w Mystic Falls?
- Sporo...
- Chyba się myliłem, że znam te miasto....
- Zgadzam się z tym. Prawie nikt o nas nie wie, bo to byłoby za trudne życie...
- Racja...
- Chcesz coś więcej widzieć?
- Chyba mi starczy na jeden dzień lub noc....
- Prześpijmy się - zaproponowała.
- Mam kilka sypialni w domu. Wybierz sobie, którą chcesz.
- Dzięki, ale nie możemy tak długo siedzieć w domu, to bez sensu.
- Jedzenia starczy na parę dni...
    Kath spojrzała na niego znacząco.
- Dzięki. Aaaa... Ile wytrzymasz bez krwi?
- Długo, ale przydałby mi się napój... Najwyżej ty zamówisz pizze, a ja wezmę dostawcę - mówiła uśmiechnięta.
- Nie ma sprawy.
- Serio, nie odraża cię moja natura?
- W zasadzie prawie jesteś człowiekiem. Tylko musisz pić krew...
- Tak i mogę hipnotyzować. Poruszam się szybciej niż ludzie i mogę też unieść więcej niż ty.
- Serio?
- Tak... Dobra za dużo gadam idź spać, ja zaraz pójdę też spać.
    Toby wyszedł z salonu, omijając kuchnię, a Kath spojrzała na zegarek. Była 24. Nie dziwiła się dlaczego Klaus ją szukał. Chciałaby mu wszystko wyjaśnić, ale nie wiedziała jak. Niklaus nie dałby jej szansy.... Nadal go kochała, a przez swoją głupotę, zdradziła go z Toby'm i w dodatku zdradziła mu swoją tajemnice. Żałowała, że skrzywdziła swojego ukochanego, dlatego, chciała go przeprosić na każdy możliwy sposób. Na początku wzięła telefon i napisała do niego sms-a:

Kochany Klausie, wiem, że jesteś na mnie bardzo zły, w

iem o tym... Pewnie nie będziesz tego chciał przeczytać, ale jeśli zmienisz zdanie.... Bardzo cię przepraszam, wiem, że bardzo cię skrzywdziłam, ale nie byłam świadoma, tego co robię... Byłam pijana, nie myślałam jasno... Wiesz, że Toby dla mnie nic nie znaczy... Nie kocham go... On chciał mnie zaliczyć, ja mu na to niestety pozwoliłam. Kocham tylko ciebie. Tylko CIEBIE. <3

    Odłożyła telefon na stolik i siedziała zastanawiając się, co nią będzie. Nie wiedziała, co robić. Wiedziała, że nie zaśnie, ale po kilku minutach postanowiła, że pójdzie się położyć w łóżku. Wstała wzięła telefon i poszła szukać pokoju. Kiedy otwarła pierwsze dni, na które natrafiła, zobaczyła Tob'ego jak słodko spał. "Jak spokojnie bije jego serce... Tak zwyczajnie, niewinnie. Po co, tutaj przyszłam? Jaka ja jestem głupia... Najlepiej go zabić... Niedługo go zabiję, kiedy nie będzie miał mojej krwi w jego ciele". Wszystko już ustaliła. Nie wiedziała jednak, co będzie dalej.
    Weszła do pokoju obok. Był średniej wielkości. Było w nim duże łóżko, wielka drewniana szafa i stolik nocny, na którym stał mały zielony budzik. Na podłodze leżał mały, okrągły dywan. Kiedy była przy łóżku zdjęła buty, położyła kurtkę i usiadła. Telefon nadal miała w ręce. Postanowiła dzwonić do Klausa. Miał wyłączony telefon, więc zostawiała mu wiadomości na poczcie. Było ich mnóstwo. Kiedy skończyła, położyła się na łóżku i przykryła kołdrą. Po jej oczch spływały łzy. Nie było ich dużo, ale to było dziwne, jak na Katherine Pierce, której nigdy nie było smutno.
    Zasnęła dopiero koło 6 nad ranem. Obudziło ją dzwonek do drzwi. Błyskawicznie wstała i wybiegła. Toby właśnie otwierał drzwi.
- Katherine, nie chciałem, żebyś się obudziła. Zamówiłem coś do jedzenia...
- Aaa.. Okej - westchnęła.
    Toby dalej otwierał drzwi, a Kath skierowała się w kierunku salonu. Kiedy jednak nie usłyszała bijącego, żywego serca, ponownie wybiegła na korytarz. Była to Rebekah. Miała na sobie strój dostawcy. Gdy zobaczyła Katherine uśmiechnęła się szeroko.
- Proszę, położyć tam - powiedział Toby.
    W ten sposób zaprosił wampirzycę do środka. Ona położyła pizze, a Toby szedł po pieniądze. Kiedy zniknął za ścianą, Pierce tylko krzyknęła:
- Nie!!
    Rebekah podbiegła do niej i szarpała nią. Próbowała wyrwać jej serce, ale Katherine uderzyła ją pięścią w twarz. Rebekah pokręciła głową i powiedziała:
- Suka. Zdradziłaś mojego brata, teraz musisz zginąć.
    Wtedy pojawił się Toby, który był oszołomiony. Nie wiedział co robić i w końcu sprawnymi ruchami sięgnął po nóż i wbij go w ramię pierwotnej. Jęknęła z bólu, a później się zaśmiała. Odepchnęła Tob'ego i ponowiła próbę wyrwania serca Kath.
- Jeśli nie mogę wyrwać ci serca, to dostaniesz inną karę - powiedziała cicho i wyciągnęła lekarstwo na wampiryzm.
- Nie!!! - krzyknęła Katherine, a lekarstwo wylądowało w na jej języku.
    Szarpały się jeszcze, bo Kath chciała wypluć lekarstwo. Nie mogła tego zrobić, gdyż Rebekah ręką zamknęła jej usta i zmusiła ją do połknięcia lekarstwa. Kath skrzywiła się i upadła.
- A miało być dla mnie... - westchnęła i obróciła się do Tob'ego. - A ty... Ciebie zabiję...
    Toby krzyknął, a później już leżał na podłodze. Pierwotna skręciła mu kark. Nie było jej żal ich. Jedynie żal było jej lekarstwa. Ciekawe skąd je miała? Może Elijah jej dał, a może zgodziła się z matką? Tego jeszcze nie było wiadomo....
    Kath obudziła się po jakimś czasie. Nie wiedziała, co zrobić. Wszystko ją bolało. Później przypomniała sobie, co się stało i o Tobym. Obejrzała się wokół siebie. Zauważyła Toby'ego, który nadal leżał martwy na podłodze. Katherine doczołgała się do niego i sprawdziła, czy żyje, czy stracił przytomność.
    Kiedy już wiedziała pokiwała głową i westchnęła.
- Co ja zrobiłam. Miałam cię zabić, ale nie zmienić w wampira...
    Po dwóch minutach Toby podniósł głowę, wziął głęboki wdech i otworzył oczy. Jest wampirem.
- Co się stało? Czy ja nie żyję?
- Właśnie odwrotnie... Dostałeś nowe życie. Żyjesz...
- A ty?
- Ja? - westchnęła, jakby miała tłumaczyć to dziecku. - Powiem krótko... Wymieniliśmy się miejscami.
- Jesteś człowiekiem?
- Yhymm... Muszę to jeszcze sprawdzić, a ty zamów pizze i tym razem ty weźmiesz dostawcę, a ja pizze. Teraz idź zamów.
- Oki.
    Toby wstał i wyszedł z salonu. Kath szybko sięgnęła po agrafkę i nacięła sobie palec. Zabolało ją. Z palca leciała krew. Kath olizała krew i patrzała, czy ranka się zagoi. Nie zagoiła się, jak u wampira. Westchnęła znowu. Nie wiedziała, co zrobić, ale wiedziała, że nie podda się tak łatwo.
- Co to za zapach?
- Moja krew. Jestem na 100% człowiekiem.
- A ja wampirem?
- Musisz jeszcze wypić ludzką krew. Napijesz się krwi dostawcy, a dzisiaj jak zajdzie słońce zadzwonisz do gościa, który zajmuje się tym domem i zapiszesz go na mnie. Wtedy żaden inny wampir się tutaj nie dostanie.
- A co by było, jakbym nie zapisał?
- Nie wspomniałam ci o tym. Każdy wampir musi otrzymać zaproszenie, do domu ludzi.
Zamilkli, ale nie na długo.
- Nosiłeś soczewki?
- Widać moje oczy?
- Są niebieskie i ładne. 
- Dzięki

___________________________


Wiem, wiem, trochę krótkie, ale nie miałam jak pisać, więc wybaczcie ;** Worda nie mam do teraz... więc piszę w notatniku... 
Przepraszam za literki, ale lepsze są takie niż małe...  Plan mam koszmarny, bo dzisiaj kończyłam o 15:25, a do domu ma 20 minut drogi. Musiałam obiad zjeść, uszykować lekcje itp.. 
Dziękuję wam za cierpliwość <3

14 komentarzy:

  1. Rozdział genialny i bardzo ciekawy.Mam nadzieje że zrobisz wątek z tą ciązą :D Ja dzisiaj grałam mecz i padam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh dzięki... Ja grałam dzisiaj i w koszykówkę i siatkówkę :) Teraz napiszę jeden rozdział o Kolu i Kath, ale zacznę dopiero jutro ;)

      Usuń
  2. Hey kiedy dodasz nastepny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział cudowny, co tu dużo gadać podoba mi się.Czekam na nn. Zapraszam do mnie w wolnej chwili po-prostu-tylko-ja.blogspot. com
    Pozdrawiam i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej świetny rozdział, bardzo mnie wkręcił.Czekam na kolejny. Pozdrawiam, Twoja nowa czytelniczka ;)
    Zapraszam również do mnie po-prostu-tylko-ja.blogspot. com

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka :'3 Masz naprawdę ogromny talent, piszesz tak, że jak już zacznę to prawie nie mogę skończyć. I na dodatek te elementy opisowe są ekstra ;) Jesteś naprawdę cudowna. A tak na marginesie to wpadłam na pomysł, że może Kath zaprzyjaźniła by się z jakąś wiedźmą (np o imieniu Lissa) i z jej pomocą mogłaby się kontaktować z duchami? I torturować Rebekę? Byłoby ciekawie, ale pewnie i tak napiszesz coś interesującego :] Pozdrawiam i życzę weny kochana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej ;* Dziękuję Ci bardzo, chociaż ja nie wierzę za bardzo w siebie ;p Pomysł może wykorzystam, ale na pewno trochę zmienię, żebyście niczego nie przewidziały... :) Jeszcze raz dziękuję ;D

      Usuń
    2. Hey :D Skoro już chodzi o pomysły to dodasz ten wątek z ciąża Kath?

      Usuń
    3. Kath ma być w ciąży???!! Czemu ja dopiero teraz się o tym dowiaduje!!!?? Już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów :*

      Usuń
  6. Hej hej :D Czytałam twój drugi blog więc postanowiłam też zaliczyć ten :P Bardzo mi się spodobało to opowiadanie <3 Uwielbiam Klausa i Kath. Szkoda, że w serialu mało było ich relacji, tylko z początku. Piszesz super <3 Katerina w tym wydaniu jest po prostu EPICKA, a o Klausie to chyba nic nie muszę mówić <3 No i You give a bad name <3 Moja piosenka <3 Kocham Bon Jovi ;3 kiedy mogę się spodziewać kolejnego rozdzialiku? *____* Pozdrawiam i mówiłaś, że będziesz czytała mój blog... Dlatego informuje o oficjalnym 1 rozdziale. Proszę o szczerą opinię, moja jest jak najbardziej szczera ;3 AAAAAA! Wonderful life mi się włączyło <3 aaaaa! Ale ty masz gust muzyczny <3 ;* Pozdrawiam, a oto zachęta:

    - Tam są drzwi – uśmiechnęłam się sztucznie.
    - Des chciała powiedzieć – mężczyzna mordował mnie wzrokiem – że coś może ci się stać, a tego mój brat na pewno by nie chciał - może wielkoduszny blondyn nie, ale ja zapewne.
    - Zrobię to tylko i wyłącznie dla ciebie, Damonie – obróciła się w jego stronę i namiętnie ucałowała w środek ust. Wywróciłam oczyma. Byłam zazdrosna! Nie o tego palanta rzecz jasna, tylko sam fakt czułości, która panowała w pokoju. Co było następne? Głośny huk spowodowany drzwiami frontowymi.

    ------------------

    - Pomoc domowa? – zapytał, zakładając okulary na nos. Wpadłam na pomysł i pokiwałam twierdząco głową – zapraszam panno?
    - Destiny – wychrypiałam.
    - Mój syn zaprowadzi cię do kanciapy

    -------------------

    „Teren czysty?”
    Uśmiechnęłam się sama do siebie, wciskając prędko literki.
    „Elijah…”
    Odpisałam tajemniczo. Wiedziałam, iż rozmówca zrozumie moją koncepcję.
    „ To nie problem. Zmieniamy plany, kochanie”
    Zdziwiłam się rozszerzając oczy. Nareszcie coś się działo…
    ------------------
    http://i-got-lost-on-my-way.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. nooo kiedy kolejny rodzialik??? ja tu się niecierpliwie ;'3

    OdpowiedzUsuń