czwartek, 19 września 2013

ROZDZIAŁ XII



- Czyli przemiana zmieniła ci oczy na naturalny kolor.
- Jak widać.
- Czemu ukrywałeś je pod soczewkami?
- No cóż… Miałem dość kiepski wzrok…
- Ale czemu nie niebieskie? – zapytała.
- Wszyscy radzili mi, że w zielonych będzie mi lepiej.
- Nie zgadzam się z nimi.
- Możemy skończyć temat moich oczu?
- Niech będzie.
- To co? Zamawiamy pizze?
- Tak… Trochę jestem głodna.
- Ja też.
- Na pewno chcesz być wampirem?
- Raczej tak…
- Zastanów się dobrze, niektórzy żałują swojej decyzji…
- Ty też?
- Nie… Właśnie odwrotnie… Ja nie czuję się jeszcze jak człowiek… Wolę czuć, że żyję wiecznie. Jeszcze do mnie nie doszło, że jestem człowiekiem. Chciałabym być wampirem… Chciałabym, żeby wszystko wróciło do normy…
- Chcesz, żebym był człowiekiem?
- Nie o to chodzi… Jeśli chcesz być wampirem, to żyj… Ja po prostu… - nie wiedziała, co powiedzieć.
- Nie kochasz mnie.
- Hmm… Kocham Klausa, tak naprawdę ciebie nigdy nie kochałam… Byłam pijana..
- Wiem. Rozumiem – spuścił głowę.
- Nie obwiniaj się – wzięła jego twarz w swoje dłonie. – Ciebie nie obwinię. Spróbuję wyjaśnić wszystko Klausowi. Nie narażę cię. Żyj, masz mnóstwo czasu. Zakochasz się, zabijesz nie jedną osobę.
- Już się zakochałem – odparł także biorąc jej twarz podobnie jak ona to zrobiła.
- Skąd wiesz? Może to tylko zauroczenie?
- Nie wiem – przyznał. – Ale obiecuj mi, że mi pomożesz w moim życiu.
- Obiecuję – spojrzała mu prosto w oczy, po czym puściła jego twarz, on także ją puścił.
- Dziękuję.
- Nawet jak cię bolą moje słowa, nie przejmuj się. Gdy stałeś się wampirem, twoje uczucia będziesz mocniej odczuwał.
- Właśnie czuję. Czuję smutek, którego nigdy nie odczuwałem…
- Nie jestem dobra w rozmowach o uczuciach.
- Mam tylko jedno pytanko.
- Jakie?
- Kto mnie zabił? –zapytał.
- Siostra Klausa, Rebekah. Niezbyt się lubimy. Ostatnio, jak dobrze pamiętam skręciłyśmy sobie karki nawzajem. Nic takiego.
- Uhhh… Nie boli to?
- Tylko troszkę. Czujesz coś podobnego jak… Właśnie, jak Rebekah cię zabiła?
- Nie wiem. Poczułem szarpniecie gdzieś z tyłu szyi.
- Skręciła ci kark. Masz już odpowiedź.
         Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Toby już chciał iść, ale powstrzymały go promienie słoneczne, które padały na dywan.
- Auu!! – jęknął.
- Słońce. Masz mój pierścień, trochę kobiecy, ale cię uchroni – Katherine delikatnie zsunęła z palca pierścionek z lapis- lazuli. Podała go Toby’emu.
- Za mały.
- Weź załóż go na najmniejszy palec… To przez chwilę.
         Dzwonek powtórzył się.
- Ja otworzę. Chcesz być wampirem?
- Tak.
- Wiesz, że to ostateczna decyzja?
- Tak, wiem. Jestem pewien.
- To zaproszę dostawcę do środka, a ty …
- Ugryzę… Okej.
         Kath pokiwała głową i poszła otworzyć drzwi. Tak jak myślała był to dostawca pizzy.
- Dzień dobry – zaczęła.
- Pizza dla pani.
- Dziękuję. Niech pan położy w salonie na stole. Ja pójdę po portfel.
- Dobrze – odparł i posłusznie ruszył w stronę salonu.
- Toby, zapomniałam powiedzieć, na początku zahipnotyzuj – krzyknęła Pierce.
- Dobrze.
         Toby czekał w salonie. Kiedy dostawca wszedł , Toby wstał i błyskawicznie podbiegł do dostawcy. On zrobił wielkie oczy.
- Nie krzycz – szepnął do dostawcy, patrząc w jego brązowe oczy.
- Nie będę krzyczeć – powiedział posłuszne.
- Ale posłuszny! – krzyknął wesoły do Katherine.
         Wtedy jego kły urosły i wbił je w szyję chłopaka. On nie wydał żadnego dźwięku, nawet nie jęknął. Miał jedynie otwarte usta. Kiedy Kath weszła do salonu, zmarszczyła brwi, przyglądając się jak Toby sobie radzi.
- Nieźle – stwierdziła.
         Toby w końcu oderwał się od ofiary i położył ciało na kanapie.
- Serio na kanapie? – zapytała szczerze. – Trzeba coś z nim zrobić.
-Wyrzucę ciało w nocy. Teraz chodź zadzwonię do jakiegoś faceta, żeby na ciebie przepisał dom. Będziemy bezpieczni. – wziął ją za rękę, ale ona jej nie wzięła.
- Będę musiała się spotkać z Klausem.
- Nie dzisiaj.
- Dlaczego? Muszę się dowiedzieć, dlaczego nasłał na mnie Rebekę.
- Naprawdę tego chcesz?
- Na pewno. Muszę się dowiedzieć więcej, może mi wybaczy – Kath ominęła Toby’ego i usiadła na narożniku kanapy.
         Nagle oboje usłyszeli coś dziwnego. Jakiś dźwięk, którego Pierce nie znała albo nie pamiętała.
- Co to było? – zapytała.
- Serio nie wiesz? – zapytał i wybuchnął śmiechem.
- Czy to takie śmieszne?
- Bardzo.
- No powiesz mi, co to było?! – zapytała ostrzej, wstając na równe nogi.
- Niech będzie. To był twój brzuch.
- Słucham?! Żartujesz sobie?
- Ja? Nie… Burczało ci po prostu w brzuchu.
- Serio? – zapytała z niedowierzaniem.
- Serio, serio.
         Uśmiechnęli się do siebie.
- Chyba zjem kawałek pizzy.
- Ja bym napił się jeszcze krwi.
- Mogę ci dać jeszcze trochę mojej, ale nie za dużo.
- Postaram się.
- Może nauczę cię panować nad pragnieniem.
- Chciałbym.
- Chodź. Usiądź i spróbuj delikatnie wbij się w żyłę.
- Okej. Spróbuję.
- Jak się już napijesz, to zjem pizze.
         Toby pokiwał twierdząco głową i usiadł obok Kath. Ona podała nadgarstek, patrząc na niego. On wziął podaną rękę i spojrzał prosto w oczy Katherine. Kiedy poczuł, że kły mu się wydłużyły, cały czas skupiając wzrok na oczach Kath wbił kły w nadgarstek.
         Pierce tylko otworzyła usta, podobnie jak dostawca. Czuła, jak jej krew płynie do Toby’ego. Po pewnym momencie poczuła się słabiej, więc spojrzała na niego i powiedziała:
- Starczy.
         Toby spojrzał na nią, jakby nie mógł skończyć.
- Toby! Starczy już. – powiedziała nieco głośniej.
         Oderwał się oblizując wargi.
- Przepraszam…
- Wiem, moja krew pewnie ci bardzo smakuje.
- I to jak.
- Za to się słabiej czuję. Idę do kuchni.
- Pójdę z tobą.
         Kath już wyciągała ręce po opakowanie z pizzą, ale Toby ją powstrzymał.
- Idź umyj nadgarstek. Nadal mógłbym pić. Ja ci nałożę pizze.
- Okej.
         Katherine poszła do łazienki umyć rękę. Musiała się oprzeć o zlew, żeby stać. Toby trochę za dużo wypił jej krwi, a ona nie jest przyzwyczajona do słabnięcia oraz do burczenia brzucha.
         Rękę wytarła ręcznikiem, który wisiał obok. Później wyszła z łazienki i poszła do kuchni. Tam już siedział Toby przegryzając jeden z kawałków pizzy.
- Jak się czujesz?
- Nie za dobrze, ale dam radę się jeszcze dziś spotkać z Klausem.
- Nie uważasz, że to zły pomysł?
- Nie, chcę mieć to za sobą.
- Jeśli tak chcesz… Weź coś zjedz.
- Mam taki zamiar. Dopiero teraz czuję, że jestem głodna.
- Masz – powiedział, podając jej talerz z kawałkiem pizzy.
- Dzięki.
         Wzięła talerz i zaczęła jeść. Jadła powoli, przegryzając dokładnie każdy kawałek. Dawno nie jadła pizzy… Nigdy jako człowiek. Teraz czuła wyraźniej niż wcześniej. Kiedy skończyli, Kath powiedziała:
- Nie powiedziałam ci jeszcze czegoś.
- Czego?
- Pierwotni umieją hipnotyzować ludzi i wampiry.
- Czyli mnie też?
- Tak. Jest jeden sposób.
- Kołek?
- Nie… To w ostateczności, ale na nich nie działa zwykły kołek, ale o tym później. Ważniejsze jest to, że musisz uważać na werbenę. Ja ją będę nosiła.
- Co ona da?
- Chcesz zobaczyć?
- Zawsze.
- Niech będzie – powiedziała sięgając po kurtkę. Wyciągnęła z niej małą „probówkę”. – Wylej odrobinę na palec. – podała mu przedmiot wypełniony do połowy jakąś cieczą.  – To jest werbena w postaci cieczy.
         Wziął do rąk przedmiot i wylał dwie kropelki na palec. Gdy poczuł od razu odsunął palec, a probówkę podał szybko Katherine.
- Parzy…
- Yhym.
- Po co to masz, jak to cię unieszkodliwiało?
- Zażywałam to, bo chciałam się uodpornić. Niestety później cholernie boli gardło, ale tylko przez parę minut.
- Po co mi to mówisz?
- Niektórzy zażywają werbenę albo po prostu noszę ją w wisiorku… Gdy ją zażywają jest gorzej, bo nie można ani ugryźć ani zahipnotyzować.
- A jak mają w wisiorku?
- To nie można jedynie zahipnotyzować.
- Aha… To jeszcze dużo nauki mnie czeka.
- Trochę – powiedziała uśmiechnięta Katherine. 



_________________

To tak, znowu zacznę od przeprosin... Zawsze późno dodaję, ale teraz szkoła, dużo nauki... Szczególnie jak jest się w II kl. gimnazjum, bo są sprawdziany z pierwszych klas.... :/ Miałam jeszcze treningi z siatkówki i wracałam o 17 do domu... Jutro jeszcze jadę na zawody do Wrocławia na trzy dni... 
Przepraszam też, że nie jest to za długie. Większość dzisiaj pisałam ;* 
Dziękuję także wszystkim czytelniczkom :D Cieszę się, że zyskałam nowe. Bardzo na to liczyłam :] A co do rozdziału to mam nadzieję, że się będzie podobać, choć mogą znaleźć się jakieś błędy :c 
Dziękuję wszystkim za komplementy. ;***
P.S. Co sądzicie, żebym zmieniła się z Rebekah na Lexi ? ;*
 Czekam na wasze komentarze ;*

8 komentarzy:

  1. Świetny rozdział a co do pytania to Lexi ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Supeer ;'3 I Lexi jest o wiele lepsza niż Bekah, chociaż Rebekah jest bardzo śmieszna xD Oby Klaus nie zabił naszej kochanej Kath... Mam nadzieję, że w weekend dodasz jeszcze jeden rozdzialik bo kocham twoje opowiadania ;* Zapraszam do mnie ;')

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak już pisałam na Twoim blogu o Kolu i Katherine dopiero zaczynam czytać . Muszę Cie pochwalić bo oba blogi są zajebiste . Masz wieli talent . Zapraszam do mnie http://love-me-and-hate-me.blogspot.co.uk/ mam nadzieje ,że odwiedzisz mój blog i zostawisz po sobie komentarz .

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję wam wszystkim <3 Cieszę się, że mam to dla kogo pisać ;** Zmienię się na Lexi ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Hey :D Kiedy kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutro powinien być albo nawet dzisiaj :D

      Usuń
    2. Mam nadzieje że dzisiaj będziesz :D A mam pytanie ;) DOdasz ten wątek z ciążą Kath?

      Usuń