- Czyli przemiana zmieniła ci
oczy na naturalny kolor.
- Jak widać.
- Czemu ukrywałeś je pod
soczewkami?
- No cóż… Miałem dość kiepski
wzrok…
- Ale czemu nie niebieskie? –
zapytała.
- Wszyscy radzili mi, że w
zielonych będzie mi lepiej.
- Nie zgadzam się z nimi.
- Możemy skończyć temat moich
oczu?
- Niech będzie.
- To co? Zamawiamy pizze?
- Tak… Trochę jestem głodna.
- Ja też.
- Na pewno chcesz być
wampirem?
- Raczej tak…
- Zastanów się dobrze,
niektórzy żałują swojej decyzji…
- Ty też?
- Nie… Właśnie odwrotnie… Ja
nie czuję się jeszcze jak człowiek… Wolę czuć, że żyję wiecznie. Jeszcze do
mnie nie doszło, że jestem człowiekiem. Chciałabym być wampirem… Chciałabym,
żeby wszystko wróciło do normy…
- Chcesz, żebym był
człowiekiem?
- Nie o to chodzi… Jeśli
chcesz być wampirem, to żyj… Ja po prostu… - nie wiedziała, co powiedzieć.
- Nie kochasz mnie.
- Hmm… Kocham Klausa, tak
naprawdę ciebie nigdy nie kochałam… Byłam pijana..
- Wiem. Rozumiem – spuścił
głowę.
- Nie obwiniaj się – wzięła
jego twarz w swoje dłonie. – Ciebie nie obwinię. Spróbuję wyjaśnić wszystko
Klausowi. Nie narażę cię. Żyj, masz mnóstwo czasu. Zakochasz się, zabijesz nie
jedną osobę.
- Już się zakochałem – odparł
także biorąc jej twarz podobnie jak ona to zrobiła.
- Skąd wiesz? Może to tylko
zauroczenie?
- Nie wiem – przyznał. – Ale
obiecuj mi, że mi pomożesz w moim życiu.
- Obiecuję – spojrzała mu
prosto w oczy, po czym puściła jego twarz, on także ją puścił.
- Dziękuję.
- Nawet jak cię bolą moje
słowa, nie przejmuj się. Gdy stałeś się wampirem, twoje uczucia będziesz
mocniej odczuwał.
- Właśnie czuję. Czuję
smutek, którego nigdy nie odczuwałem…
- Nie jestem dobra w
rozmowach o uczuciach.
- Mam tylko jedno pytanko.
- Jakie?
- Kto mnie zabił? –zapytał.
- Siostra Klausa, Rebekah.
Niezbyt się lubimy. Ostatnio, jak dobrze pamiętam skręciłyśmy sobie karki
nawzajem. Nic takiego.
- Uhhh… Nie boli to?
- Tylko troszkę. Czujesz coś
podobnego jak… Właśnie, jak Rebekah cię zabiła?
- Nie wiem. Poczułem
szarpniecie gdzieś z tyłu szyi.
- Skręciła ci kark. Masz już
odpowiedź.
Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Toby już chciał iść, ale
powstrzymały go promienie słoneczne, które padały na dywan.
- Auu!! – jęknął.
- Słońce. Masz mój pierścień,
trochę kobiecy, ale cię uchroni – Katherine delikatnie zsunęła z palca
pierścionek z lapis- lazuli. Podała go Toby’emu.
- Za mały.
- Weź załóż go na najmniejszy
palec… To przez chwilę.
Dzwonek powtórzył się.
- Ja otworzę. Chcesz być
wampirem?
- Tak.
- Wiesz, że to ostateczna
decyzja?
- Tak, wiem. Jestem pewien.
- To zaproszę dostawcę do
środka, a ty …
- Ugryzę… Okej.
Kath pokiwała głową i poszła otworzyć drzwi. Tak jak myślała
był to dostawca pizzy.
- Dzień dobry – zaczęła.
- Pizza dla pani.
- Dziękuję. Niech pan położy
w salonie na stole. Ja pójdę po portfel.
- Dobrze – odparł i
posłusznie ruszył w stronę salonu.
- Toby, zapomniałam
powiedzieć, na początku zahipnotyzuj – krzyknęła Pierce.
- Dobrze.
Toby czekał w salonie. Kiedy dostawca wszedł , Toby wstał i
błyskawicznie podbiegł do dostawcy. On zrobił wielkie oczy.
- Nie krzycz – szepnął do
dostawcy, patrząc w jego brązowe oczy.
- Nie będę krzyczeć –
powiedział posłuszne.
- Ale posłuszny! – krzyknął
wesoły do Katherine.
Wtedy jego kły urosły i wbił je w szyję chłopaka. On nie
wydał żadnego dźwięku, nawet nie jęknął. Miał jedynie otwarte usta. Kiedy Kath
weszła do salonu, zmarszczyła brwi, przyglądając się jak Toby sobie radzi.
- Nieźle – stwierdziła.
Toby w końcu oderwał się od ofiary i położył ciało na
kanapie.
- Serio na kanapie? –
zapytała szczerze. – Trzeba coś z nim zrobić.
-Wyrzucę ciało w nocy. Teraz
chodź zadzwonię do jakiegoś faceta, żeby na ciebie przepisał dom. Będziemy
bezpieczni. – wziął ją za rękę, ale ona jej nie wzięła.
- Będę musiała się spotkać z
Klausem.
- Nie dzisiaj.
- Dlaczego? Muszę się
dowiedzieć, dlaczego nasłał na mnie Rebekę.
- Naprawdę tego chcesz?
- Na pewno. Muszę się
dowiedzieć więcej, może mi wybaczy – Kath ominęła Toby’ego i usiadła na
narożniku kanapy.
Nagle oboje usłyszeli coś dziwnego. Jakiś dźwięk, którego
Pierce nie znała albo nie pamiętała.
- Co to było? – zapytała.
- Serio nie wiesz? – zapytał
i wybuchnął śmiechem.
- Czy to takie śmieszne?
- Bardzo.
- No powiesz mi, co to było?!
– zapytała ostrzej, wstając na równe nogi.
- Niech będzie. To był twój
brzuch.
- Słucham?! Żartujesz sobie?
- Ja? Nie… Burczało ci po
prostu w brzuchu.
- Serio? – zapytała z
niedowierzaniem.
- Serio, serio.
Uśmiechnęli się do siebie.
- Chyba zjem kawałek pizzy.
- Ja bym napił się jeszcze
krwi.
- Mogę ci dać jeszcze trochę
mojej, ale nie za dużo.
- Postaram się.
- Może nauczę cię panować nad
pragnieniem.
- Chciałbym.
- Chodź. Usiądź i spróbuj
delikatnie wbij się w żyłę.
- Okej. Spróbuję.
- Jak się już napijesz, to
zjem pizze.
Toby pokiwał twierdząco głową i usiadł obok Kath. Ona podała
nadgarstek, patrząc na niego. On wziął podaną rękę i spojrzał prosto w oczy
Katherine. Kiedy poczuł, że kły mu się wydłużyły, cały czas skupiając wzrok na
oczach Kath wbił kły w nadgarstek.
Pierce tylko otworzyła usta, podobnie jak dostawca. Czuła,
jak jej krew płynie do Toby’ego. Po pewnym momencie poczuła się słabiej, więc
spojrzała na niego i powiedziała:
- Starczy.
Toby spojrzał na nią, jakby nie mógł skończyć.
- Toby! Starczy już. –
powiedziała nieco głośniej.
Oderwał się oblizując wargi.
- Przepraszam…
- Wiem, moja krew pewnie ci
bardzo smakuje.
- I to jak.
- Za to się słabiej czuję.
Idę do kuchni.
- Pójdę z tobą.
Kath już wyciągała ręce po opakowanie z pizzą, ale Toby ją
powstrzymał.
- Idź umyj nadgarstek. Nadal
mógłbym pić. Ja ci nałożę pizze.
- Okej.
Katherine poszła do łazienki umyć rękę. Musiała się oprzeć o
zlew, żeby stać. Toby trochę za dużo wypił jej krwi, a ona nie jest
przyzwyczajona do słabnięcia oraz do burczenia brzucha.
Rękę wytarła ręcznikiem, który wisiał obok. Później wyszła z
łazienki i poszła do kuchni. Tam już siedział Toby przegryzając jeden z
kawałków pizzy.
- Jak się czujesz?
- Nie za dobrze, ale dam radę
się jeszcze dziś spotkać z Klausem.
- Nie uważasz, że to zły
pomysł?
- Nie, chcę mieć to za sobą.
- Jeśli tak chcesz… Weź coś
zjedz.
- Mam taki zamiar. Dopiero
teraz czuję, że jestem głodna.
- Masz – powiedział, podając
jej talerz z kawałkiem pizzy.
- Dzięki.
Wzięła talerz i zaczęła jeść. Jadła powoli, przegryzając
dokładnie każdy kawałek. Dawno nie jadła pizzy… Nigdy jako człowiek. Teraz
czuła wyraźniej niż wcześniej. Kiedy skończyli, Kath powiedziała:
- Nie powiedziałam ci jeszcze
czegoś.
- Czego?
- Pierwotni umieją hipnotyzować
ludzi i wampiry.
- Czyli mnie też?
- Tak. Jest jeden sposób.
- Kołek?
- Nie… To w ostateczności,
ale na nich nie działa zwykły kołek, ale o tym później. Ważniejsze jest to, że
musisz uważać na werbenę. Ja ją będę nosiła.
- Co ona da?
- Chcesz zobaczyć?
- Zawsze.
- Niech będzie – powiedziała
sięgając po kurtkę. Wyciągnęła z niej małą „probówkę”. – Wylej odrobinę na
palec. – podała mu przedmiot wypełniony do połowy jakąś cieczą. – To jest werbena w postaci cieczy.
Wziął do rąk przedmiot i wylał dwie kropelki na palec. Gdy
poczuł od razu odsunął palec, a probówkę podał szybko Katherine.
- Parzy…
- Yhym.
- Po co to masz, jak to cię
unieszkodliwiało?
- Zażywałam to, bo chciałam
się uodpornić. Niestety później cholernie boli gardło, ale tylko przez parę
minut.
- Po co mi to mówisz?
- Niektórzy zażywają werbenę
albo po prostu noszę ją w wisiorku… Gdy ją zażywają jest gorzej, bo nie można
ani ugryźć ani zahipnotyzować.
- A jak mają w wisiorku?
- To nie można jedynie
zahipnotyzować.
- Aha… To jeszcze dużo nauki
mnie czeka.
- Trochę – powiedziała
uśmiechnięta Katherine.
_________________
To tak, znowu zacznę od przeprosin... Zawsze późno dodaję, ale teraz szkoła, dużo nauki... Szczególnie jak jest się w II kl. gimnazjum, bo są sprawdziany z pierwszych klas.... :/ Miałam jeszcze treningi z siatkówki i wracałam o 17 do domu... Jutro jeszcze jadę na zawody do Wrocławia na trzy dni...
Przepraszam też, że nie jest to za długie. Większość dzisiaj pisałam ;*
Dziękuję także wszystkim czytelniczkom :D Cieszę się, że zyskałam nowe. Bardzo na to liczyłam :] A co do rozdziału to mam nadzieję, że się będzie podobać, choć mogą znaleźć się jakieś błędy :c
Dziękuję wszystkim za komplementy. ;***
P.S. Co sądzicie, żebym zmieniła się z Rebekah na Lexi ? ;*
Czekam na wasze komentarze ;*
Świetny rozdział a co do pytania to Lexi ;)
OdpowiedzUsuńSupeer ;'3 I Lexi jest o wiele lepsza niż Bekah, chociaż Rebekah jest bardzo śmieszna xD Oby Klaus nie zabił naszej kochanej Kath... Mam nadzieję, że w weekend dodasz jeszcze jeden rozdzialik bo kocham twoje opowiadania ;* Zapraszam do mnie ;')
OdpowiedzUsuńJak już pisałam na Twoim blogu o Kolu i Katherine dopiero zaczynam czytać . Muszę Cie pochwalić bo oba blogi są zajebiste . Masz wieli talent . Zapraszam do mnie http://love-me-and-hate-me.blogspot.co.uk/ mam nadzieje ,że odwiedzisz mój blog i zostawisz po sobie komentarz .
OdpowiedzUsuńDziękuję wam wszystkim <3 Cieszę się, że mam to dla kogo pisać ;** Zmienię się na Lexi ;D
OdpowiedzUsuńHey :D Kiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuń:D
UsuńJutro powinien być albo nawet dzisiaj :D
UsuńMam nadzieje że dzisiaj będziesz :D A mam pytanie ;) DOdasz ten wątek z ciążą Kath?
Usuń