Rozdział II
- Dokładnie – dodał Klaus, po
czym wybuchnął śmiechem.
- Czemu jej nie
zahipnotyzowałeś?
- Nie mogę. Próbowałem.
- Dlaczego?
- Jest czarownicą. Jeszcze o
tym dokładnie nie wie, ale raz mi mówiła, że gdy mnie dotyka coś czuje, ale nie
wie co.
- Rzeczywiście czarownica.
Czarownica, która chce mieć dzieci z pierwotnym wampirem. Haha… - żartowała
dalej Katherine. – Fajna dziewczyna.
- Nie żartuj sobie już –
powiedział stanowczo Kol.
- Nie kłóć się z nim Kath,
nie warto.
- Nie zamierzam – oznajmiła
uśmiechnięta.
- Jeszcze raz to samo –
odezwał się Klaus, gdy tylko zobaczył, że jego ukochana opróżniła szklankę.
- Kol, ja bym nie chciał,
żeby wróciła, jak dowie się kim jest.
- Też znam czarownice.
- Bonnie? Bonnie Bennett? Ona
w życiu ci nie pomoże – stwierdziła Pierce.
- Z tym się z nią zgadzam.
- To co mam zrobić? Hmm…
Wiem! Zabiję ją.
- Nie za brutalne? – odezwała
się jakaś osoba z tłumu, a po chwili ukazała się postać Rebeki.
- O…siostrzyczka – odezwał
się pierwszy Kol.
- Tylko nie siostrzyczko,
braciszku – drażniła się. - O Katherine. Jeszcze jesteś z moim bratem? Hmm…
Nieważne.
- Też cię miło widzieć –
przywitała się z sarkazmem Kath.
Barman podał dwie szklanki z whisky, podobnie jak wcześniej.
- Jeszcze dla mnie – dodała
Rebekah.
- I dla mnie.
- Proszę… - nie zdążył
dokończyć.
- Na koszt firmy –
zahipnotyzowała go.
- Zaraz podam.
- Widzę, że jeszcze masz
formę.
- Alice.
Rebekah i Kol dostali swoje whisky i wzięli łyka.
- Nie znam.
- Prawie żona Kola –
oznajmiła Pierce zadowolona.
- Wcale nie – zaprzeczył.
- Klaus komu wierzyć?
- Jej. Mówił nam, że w
przyszłości Alice, by chciała mieć jego za męża i w dodatku mieć dzieci.
- Haha…. Dzieci? Kol nie
mówiłeś jej kim jesteś? Nie mogłeś jej zahipnotyzować?
- Po pierwsze nie, nie mówiłem
jej, ponieważ nie mogłem jej zahipnotyzować, bo prawdopodobnie jest czarownicą,
ale o tym nie wie.
- To taka sprawa – po chwili
namysłu dodała. – Nakarm ją swoją krwią i zmień w wampira.
Zapadła cisza. Towarzysze wpatrywali się w nią w osłupieniu.
Spokój przerwała Katherine.
- Nie jest to zły pomysł.
Chociaż…. No nie wiem. Żeby nie wymordowała całego miasta.
- Racja – poparł ją Klaus. –
Nie będzie mogła na słońce wychodzić.
- Od czego jest Bonnie? –
zapytał Kol.
- Ona cię nie znosi. Z resztą
jak wszyscy inni.
- No bardzo śmieszne.
- To co w końcu robisz Kol?
- Wyrwę jej serce i problem z
głowy.
- Rób co chcesz – oznajmiła
Rebekah.
- Elijah cię znalazł? –
zmienił temat Klaus.
- Nie… Co chciał?
- Przekonaj się sama.
- Matka coś chciała? –
domyślała się sama.
- Tak. Zadzwoń do Elijah,
może się czegoś więcej dowiesz.
- Zaraz… Idę jeszcze się
przejść, muszę coś zjeść – wypiła alkohol do końca i wyszła.
- Ja was zostawiam. Pójdę
zabić byłą – uśmiechnął się.
- Jak można zabić swoją byłą
narzeczoną? – zapytała Kath.
- Słyszałem to! – krzyknął
Kol z tłumu.
- Ops.
- Wypijmy do końca i chodźmy
odwiedzić Salvatorów.
- Oby nie było tam Eleny.
- Czemu jej tak nie znosisz?
– zapytał się Klaus wychodząc z Mystic Grilla.
- Hmm… Niestety wygląda jak
ja, zachowuje się idiotycznie, od kiedy stała się wampirem i … nie wiem co
jeszcze.
- Zabrała ci Stefana…
- Mam ciebie kochanie –
pocieszała go.
- Dzięki – uśmiechnął się.
- Nie ma sprawy.
Resztę drogi przemilczeli. Kiedy dotarli pod dom Salvatorów,
wyszła z niego Bonnie. Gdy zobaczyła Klausa i Katherine stanęła patrząc się na
nich.
- Wy… jesteście razem?
- Nie widać? – zapytała
retorycznie.
- Widać właśnie, za długo
mnie nie był w Mystic Falls – powiedziała pod nosem i ominęła ich szerokim
łukiem.
- Co za wiedźma – odezwała
się, ale niestety Bonnie to słyszała.
Kath obróciła się szybko, a Bonnie skrzywiła się, aż
wampirzyca zwinęła się z bólu.
- Pamiętaj, nigdy nie
zadzieraj z czarownicą – odwróciła się i poszła.
Klaus pomógł wstać Kath. Była wściekła.
- Czym różni się czarownica
od wiedźmy?
- Spytaj się jej –
odpowiedział.
- Nie mam zamiaru.
- Niech ci będzie.
Weszli do środka.
- Klaus? – zapytał głos. –
Katherine? – zapytał ponownie, lecz bardziej niezadowolony.
- Stefan. Gdzie masz brata?
- Tutaj jestem – odezwał się
schodząc ze schodów.
- Stefan przynieś coś do
picia. Mamy gości.
- Nie, dziękujemy. Piliśmy
whisky.
- Damonie, przynieś krew.
Mamy gości – powiedział Stefan z sarkazmem.
- Niech ci będzie.
Macie tutaj linki do moich dwóch filmików, które ostatnio zrobiłam ;) Mam nadzieję, że i filmiki i ten rozdział będzie się wam podobał ;**
Stelena <3 http://www.youtube.com/watch?v=VFzpxDcLTsc
super super :** Teraz pisz rozdział z tamtego opowiadania :D Plis :)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział :) pisałam już wczoraj ten komentarz tylko że z telefony i jakoś nie udało mi się go opublikować :) Mam małą prośbę, mogłabyś teraz dodać małą scenke Klausa i Kath jak są razem tylko że sami? No tak żeby nikt im nie przeszkodził i mogli sobie sami porozmawiać ogólnie o wszystkim :D Ja też mam prośbę hehe...no trudno :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny rozdział tu jak i na 1 blogu oraz życze weny :D
Kiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńDodam jeszcze dzisiaj, za godzinę najpóźniej :)
Usuń