Rozdział III
Damon ruszył w stronę drzwi
od piwnicy, a Stefcio tymczasem zaprosił gości do dużego, przestronnego salonu.
- Przyszliście w odwiedziny?
- Tak… Wracamy z Mystic
Grilla. Eleny nie ma?
- Nie, ale niedługo
przyjdzie.
Katherine przeklęła cicho pod nosem.
- No to macie po woreczku –
odezwał się Damon wchodząc do pomieszczenia.
Wszyscy już zajęli miejsca. Stefan i jego brat usiedli w fotelach, a Klaus z ukochaną usiadł na środku kanapy. Goście pili krew, a
bracie Salvatore popijali whisky.
- Co was tu sprowadza? –
spytał Damon.
- Tak po prostu przyszliśmy
was odwiedzić. Byliśmy w Mystic Grillu i postanowiłem z Katherine, że wpadniemy
– mówił Klaus.
- Ale długo nie będziemy, bo
przyjdzie Elena – dodała Pierce.
- Nie wiedziałem, że jej tak
nie lubisz – powiedział Stefan.
- No nie… Trudno polubić
osobę, która wygląda tak samo jak ja i zachowuje się gorzej ode mnie.
Stefan spojrzał na nią ostro, lecz ona nie zwróciła na niego
uwagi.
- Właśnie… wiecie czym się
różni czarownica od wiedźmy? – zapytała przerywając ciszę.
- Wiedźma używa czarnej
magii, a czarownica można powiedzieć, że białej albo czystej. Po co ci to? –
wytłumaczył jej Stefan.
- Bonnie się wkurzyła, że
Kath nazwała ją wiedźmą no i wiecie co dalej.
- Domyślamy się. Bonnie po
prostu taka jest – oznajmił Damon, wzruszając ramionami.
Rozmawiali jeszcze dobre pół godziny.
- Chyba Elena już idzie –
odezwał się Stefan.
- I chyba ma towarzystwo –
dodał Klaus.
Do domu Salvatorów weszła Elena. Towarzyszyła jej Bonnie.
- Hej Stefan – przywitała się
czarownica, najwyraźniej lubiła tylko go z obecnych, nie wliczając Eleny.
- Hej wszystkim – dodała Elena. –
Klaus? – powiedziała, gdy tylko go ujrzała. – Katherine? – wymówiła to imię
niezadowolona z jej obecności.
- Przyszliśmy w odwiedziny –
oznajmił Klaus, wyprzedzając ukochaną.
- Aaa….
- Eleno, napijesz się krwi? –
zapytał Damon.
- Nie… Piłam rano. Wystarczy
mi.
- Eleno, może nie będziemy im
przeszkadzać?
- Nie… Zostańcie, ja z
Katherine już wychodzimy – pierwotny wstał i poprosił Pierce, żeby zrobiła to
samo. – Dziękujemy za miło spędzone popołudnie.
- Nie ma sprawy, do
zobaczenia – pożegnał ich Stefan.
- Do zobaczenia –
odpowiedziała para i wyszła szybkim krokiem z domu.
Postanowili wrócić do domu. Mieli szampana i inne alkohole.
Mogli bawić się do rana. W końcu Klaus musi się odwdzięczyć Katherine.
Kiedy dotarli pod drzwi, zauważyli, że są uchylone. Weszli
do salonu. Na kanapie siedziała Esther. Kath spuściła głowę.
- Dobry wieczór matko –
zaczął Klaus.
- Klaus. Dziecko moje. O…
masz towarzystwo widzę. Katerina? Dobrze pamiętam?
- Tak – odpowiedziała
spokojnie.
- Może nie będę wam
przeszkadzała? – powiedziała patrząc na splecione ręce jej syna z Kath.
- Powiedz najpierw po co do
mnie przybyłaś.
- To sprawa rodzinna.
- Kath jest… - nie zdążył
dokończyć, bo przerwała mu ukochana.
- Jak trzeba kochanie, to
wyjdę.
Katherine ruszyła w stronę drzwi. Gdy wyszła matka
pierwotnego zaczęła:
- Widziałeś może Rebekę?
Elijah, twój brat, jakoś nie może jej do mnie przyprowadzić. Może ty zdołasz.
- Widziałem ją dzisiaj i
poinformowałem ją, że szukasz ją. Elijah już złożył mi wizytę. Powinna niedługo
do ciebie lub Elijah przybyć.
- To ja już pójdę, nie będę
ci przeszkadzała. Mam nadzieję, że to tylko przygoda z Kateriną.
- Nie matko. Ja ją kocham.
- Trudno. To ty będziesz
cierpiał.
- Uwierz mi nie będę.
Esther przeszła obok syna i poklepała go po ramieniu.
- Nie wtrącam się w twoje
życie, to ty nie wtrącaj się w moje – powiedział ostro Niklaus.
- Do zobaczenia synku.
Nic nie odpowiedział, wyszedł tylko po Katherine.
- Katherine!
- Jestem tutaj. Już idę.
Pierce wyszła zza drzewa.
- Poszła już?
- Na szczęście tak. Chodź
napijmy się szampana.
- W porządku.
Weszli do środka. Wzięli kieliszki i Klaus polał im
szampana. Usiedli na kanapę.
- Katherine, muszę coś ci
powiedzieć.
- Słucham – powiedziała
patrząc mu w piękne, niebieskie oczy.
- Kocham cię – wyznał.
- Ja ciebie również.
Ich twarze się zbliżyły. Klaus wykonał ruch, który Katherine
odwzajemniła. Już się całowali. Klaus wziął ją w ramiona nie przerywając
pocałunków i zaniósł ją do sypialni.
- Zawsze będę cię kochać –
odezwała się, kiedy miała czym oddychać.
- Ja też.
Nie przestawali. Gdy już skończyli, zaczęli czule do siebie
mówić.
- Kocham cię mocniej niż ty
mnie.
- Ja mocniej – mówiła Kath.
Wybiła godzina dziewiąta rano. Klaus i Katherine się
przebudzali. Ich uśmiechy ciągły się z ucha do ucha. Pierwotny całował ją
jeszcze delikatnie po szyi. Ona tylko cicho się śmiała.
- Było cudownie – oznajmiła.
- Odwdzięczyłem się tobie za
ostatnie chwile.
- Chodź, jest już dziewiąta.
Zjemy coś i pójdziemy gdzieś.
- Niech będzie.
Ubrali się. Niklaus miał na sobie dżinsy i koszulkę koloru
czarnej, a Kath założyła nowe ciuchy, czyli legginsy oraz fioletową tunikę.
Pasowało jej to do czarnych butów na obcasie.
- Chodźmy – odezwała się, kiedy
tylko była gotowa.
Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni ;** Chciałam, żeby Kath i Klaus spędzili trochę czasu sam na sam... Nie wiem czy mi się udało, więc czekam na waszą opinię ;) http://www.youtube.com/channel/UC6S1O1yKqdgv5DhS_bl1eWA/videos
Udało sie :) Mówiłam już ze kocham twoje opowiadania? Teraz czekam na Kola i Kath :) Wybaczamy nieobecność no bo przecierz są wakacje !! <3
OdpowiedzUsuńDzięki ;) Chyba wspominałaś :) ;** <3
Usuń