wtorek, 9 lipca 2013

ROZDZIAŁ III

Przepraszam, że tak dawno nie napisałam nic tutaj... Nie wiem czy nawet chcecie, słuchać moich wyjaśnień ;p 



Rozdział III

Damon ruszył w stronę drzwi od piwnicy, a Stefcio tymczasem zaprosił gości do dużego, przestronnego salonu.
- Przyszliście w odwiedziny?
- Tak… Wracamy z Mystic Grilla. Eleny nie ma?
- Nie, ale niedługo przyjdzie.
         Katherine przeklęła cicho pod nosem.
- No to macie po woreczku – odezwał się Damon wchodząc do pomieszczenia.
         Wszyscy już zajęli miejsca. Stefan i jego brat usiedli w fotelach, a Klaus z ukochaną usiadł na środku kanapy. Goście pili krew, a bracie Salvatore popijali whisky.
- Co was tu sprowadza? – spytał Damon.
- Tak po prostu przyszliśmy was odwiedzić. Byliśmy w Mystic Grillu i postanowiłem z Katherine, że wpadniemy – mówił Klaus.
- Ale długo nie będziemy, bo przyjdzie Elena – dodała Pierce.
- Nie wiedziałem, że jej tak nie lubisz – powiedział Stefan.
- No nie… Trudno polubić osobę, która wygląda tak samo jak ja i zachowuje się gorzej ode mnie.
         Stefan spojrzał na nią ostro, lecz ona nie zwróciła na niego uwagi.
- Właśnie… wiecie czym się różni czarownica od wiedźmy? – zapytała przerywając ciszę.
- Wiedźma używa czarnej magii, a czarownica można powiedzieć, że białej albo czystej. Po co ci to? – wytłumaczył jej Stefan.
- Bonnie się wkurzyła, że Kath nazwała ją wiedźmą no i wiecie co dalej.
- Domyślamy się. Bonnie po prostu taka jest – oznajmił Damon, wzruszając ramionami.
         Rozmawiali jeszcze dobre pół godziny.
- Chyba Elena już idzie – odezwał się Stefan.
- I chyba ma towarzystwo – dodał Klaus.
         Do domu Salvatorów weszła Elena. Towarzyszyła jej Bonnie.
- Hej Stefan – przywitała się czarownica, najwyraźniej lubiła tylko go z obecnych, nie wliczając Eleny.
- Hej wszystkim – dodała Elena. – Klaus? – powiedziała, gdy tylko go ujrzała. – Katherine? – wymówiła to imię niezadowolona z jej obecności.
- Przyszliśmy w odwiedziny – oznajmił Klaus, wyprzedzając ukochaną.
- Aaa….
- Eleno, napijesz się krwi? – zapytał Damon.
- Nie… Piłam rano. Wystarczy mi.
- Eleno, może nie będziemy im przeszkadzać?
- Nie… Zostańcie, ja z Katherine już wychodzimy – pierwotny wstał i poprosił Pierce, żeby zrobiła to samo. – Dziękujemy za miło spędzone popołudnie.
- Nie ma sprawy, do zobaczenia – pożegnał ich Stefan.
- Do zobaczenia – odpowiedziała para i wyszła szybkim krokiem z domu.
         Postanowili wrócić do domu. Mieli szampana i inne alkohole. Mogli bawić się do rana. W końcu Klaus musi się odwdzięczyć Katherine.
         Kiedy dotarli pod drzwi, zauważyli, że są uchylone. Weszli do salonu. Na kanapie siedziała Esther. Kath spuściła głowę.
- Dobry wieczór matko – zaczął Klaus.
- Klaus. Dziecko moje. O… masz towarzystwo widzę. Katerina? Dobrze pamiętam?
- Tak – odpowiedziała spokojnie.
- Może nie będę wam przeszkadzała? – powiedziała patrząc na splecione ręce jej syna z Kath.
- Powiedz najpierw po co do mnie przybyłaś.
- To sprawa rodzinna.
- Kath jest… - nie zdążył dokończyć, bo przerwała mu ukochana.
- Jak trzeba kochanie, to wyjdę.
- Dziękuję – dodała Esther.
         Katherine ruszyła w stronę drzwi. Gdy wyszła matka pierwotnego zaczęła:
- Widziałeś może Rebekę? Elijah, twój brat, jakoś nie może jej do mnie przyprowadzić. Może ty zdołasz.
- Widziałem ją dzisiaj i poinformowałem ją, że szukasz ją. Elijah już złożył mi wizytę. Powinna niedługo do ciebie lub Elijah przybyć.
- To ja już pójdę, nie będę ci przeszkadzała. Mam nadzieję, że to tylko przygoda z Kateriną.
- Nie matko. Ja ją kocham.
- Trudno. To ty będziesz cierpiał.
- Uwierz mi nie będę.
         Esther przeszła obok syna i poklepała go po ramieniu.
- Nie wtrącam się w twoje życie, to ty nie wtrącaj się w moje – powiedział ostro Niklaus.
- Do zobaczenia synku.
         Nic nie odpowiedział, wyszedł tylko po Katherine.
- Katherine!
- Jestem tutaj. Już idę.
         Pierce wyszła zza drzewa.
- Poszła już?
- Na szczęście tak. Chodź napijmy się szampana.
- W porządku.
         Weszli do środka. Wzięli kieliszki i Klaus polał im szampana. Usiedli na kanapę.
- Katherine, muszę coś ci powiedzieć.
- Słucham – powiedziała patrząc mu w piękne, niebieskie oczy.
- Kocham cię – wyznał.
- Ja ciebie również.
         Ich twarze się zbliżyły. Klaus wykonał ruch, który Katherine odwzajemniła. Już się całowali. Klaus wziął ją w ramiona nie przerywając pocałunków i zaniósł ją do sypialni.
- Zawsze będę cię kochać – odezwała się, kiedy miała czym oddychać.
- Ja też.
         Nie przestawali. Gdy już skończyli, zaczęli czule do siebie mówić.
- Kocham cię mocniej niż ty mnie.
- Ja mocniej – mówiła Kath.
         Wybiła godzina dziewiąta rano. Klaus i Katherine się przebudzali. Ich uśmiechy ciągły się z ucha do ucha. Pierwotny całował ją jeszcze delikatnie po szyi. Ona tylko cicho się śmiała.
- Było cudownie – oznajmiła.
- Odwdzięczyłem się tobie za ostatnie chwile.
- Dziękuję – powiedziała przyciągając go do siebie i całując.
- Chodź, jest już dziewiąta. Zjemy coś i pójdziemy gdzieś.
- Niech będzie.
         Ubrali się. Niklaus miał na sobie dżinsy i koszulkę koloru czarnej, a Kath założyła nowe ciuchy, czyli legginsy oraz fioletową tunikę. Pasowało jej to do czarnych butów na obcasie.

- Chodźmy – odezwała się, kiedy tylko była gotowa. 

Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni ;** Chciałam, żeby Kath i Klaus spędzili trochę czasu sam na sam... Nie wiem czy mi się udało, więc czekam na waszą opinię ;) http://www.youtube.com/channel/UC6S1O1yKqdgv5DhS_bl1eWA/videos

2 komentarze:

  1. Udało sie :) Mówiłam już ze kocham twoje opowiadania? Teraz czekam na Kola i Kath :) Wybaczamy nieobecność no bo przecierz są wakacje !! <3

    OdpowiedzUsuń